Wieczór z winem.
Dlaczego? Zrobiło się sentymentalnie. To drugi post o winie. Nie chcę byście pomyśleli, że mam problem. Z drugiej jednak strony, któż z nas go nie ma?
Więc to dziś jest ten dzień. Dzień introwertyzmu, introspekcji, introjekcji. Sentymentu i romantyzmu. Mogłabym wymieniać dalej wymyślne słowa, których nawet nie rozumiem. Ale nie o to tu chodzi.
Chodzi o rozmyślania. Nad sobą, nad życiem. Co upłynęło i co by tu jeszcze zrobić. Oczywiście nie dziś. Dziś tylko rozważania. Bo dość późna już pora.
Zatem wieczór z winem.
Letnim winem. Ale wypijanym późną jesienią. Tak jest najpiękniej. W długie jesienne wieczory to przynosi pewną otuchę. Jak ciepły koc lub gorąca kąpiel w drewnianym domku w górach. Oczywiście jeszcze lepiej bywa w zimowe wieczory przy kominku. Zawsze znajdzie się sposób i okazja. Ale to dopiero nadejdzie.
Póki co mamy jeszcze jesień. Co tu robić jesienią, jak nie umartwiać się i rozpływać nad mijającym czasem. Letnie wino. Chociaż za latem nie przepadam, te upały, skwar, zbyt ekstremalne temperatury. Lecz jego owoce lubię. Zwłaszcza jesienią.
Co takiego jest w wieczorze z winem, zapytacie? Co tam jest takiego magicznego? Czy to wino robi jakąś różnicę?
Oczywiście, robi, jeśli tak postanowisz. I oczywiście nie robi, jeśli nie zechcesz.
Ja zechciałam.
I powiem Wam co takiego fajnego można zrobić przy winie.
Przy winie można napisać wiersz.. Albo post na bloga. A myśleliście, że dlaczego tak dobrze mi ostatnio szło?
Przy winie można się całkowicie rozluźnić, puścić wodze fantazji i nawet przemyśleć miniony rok oraz zaplanować odważnie (słowo klucz) przyszły. Właśnie siedzę nad mądrymi arkuszami podsumowującymi stary rok i nakreśląjący nadchodzący. Moje porażki i sukcesy, moje zamierzenia i ambicje oraz moje wpadki, o których chcę zapomnieć i sobie i tobie wybaczyć (cóż za wspaniałomyślność, to pewnie wino przeze mnie przemawia). W takiej sytuacji możesz myśleć, że lepiej jest myśleć trzeźwo. Ja jednak odkryłam, że dobrze jest zachować równowagę pomiędzy trzeźwym myśleniem, a stanem lekko zrobionym.
I wtedy można snuć wspomnienia i plany. I można spojrzeć wtedy trochę odwrotnie na wszystko, trochę z innej perspektywy. Dlatego dobrze jest czasem z sentymentem usiąść i spotkać się z letnim winem. Nigdy nie wiesz, co się może wydarzyć w twojej głowie po jednej, dwóch, trzech lampkach.
Na zdrowie!
Jeszcze pisz.
O, tym, o czym myślisz.
Drzwi otworzyć.
Duszę w teksty włożyć.
Dziękuję za zachętę! Już otwieram drzwi 🙂