Prezent

prezent Słomianka
Mijałam pola jabłoni. Rajskie ogrody.

Dziesiątki, a może setki drzewek. Na nich dorodne różnokolorowe kule. Piękne malinowe, takie jakie pamiętam z sadu mojego dziadka. Kwaśne, ale soczyste zielonkawe. Kruche jasno-różowe. Wszystkie wyglądały smacznie, kusząco. Jak w raju. Miałam ochotę zerwać jedno, drugie, trzecie.

Pewnie hodowcom nie zrobiłoby to różnicy. Pomyślałam jednak, że jeśli obok drzewa przechodziłoby codziennie dziesięć osób i każda z nich sięgnęłaby po smaczne, zdrowe jabłko, to mogłoby już przyczynić się do strat. Kilogram, dwa, trzy mniej przy sprzedaży. Żal mi było tego smaku, który za mną chodził. Tego orzeźwienia i nasycenia. Pojechałam dalej.

Prezent znikąd

Kilkanaście, może kilkadziesiąt minut później podczas dalszej drogi, gdy już wyjechałam poza obręb ogrodów jabłoni, gdy znajdowałam się między pustymi polami, łąkami, na środku mojej ścieżki pojawiło się ono. Jabłko. Duże, świeże, po wyglądzie widziałam, że soczyste jabłko. Minęłam je. Przejechałam dalej kilkanaście metrów.

Hmm a może to prezent?

W głowie jednak pojawiła się myśl, coś co zatrzymało mnie, zastanowiło. Akurat gdy marzyłam o jabłku, ono pojawiło się, trochę inaczej niż chciałam i niż się spodziewałam, ale pojawiło się. Całe jabłko. Ktoś mi je zostawił, ktoś zrzucił z nieba (ewentualnie z przyczepki przepełnionej jabłkami). Specjalnie dla mnie. Taki prezent. Pomyślałam, po taki prezent to muszę się cofnąć! I wróciłam po mój podarunek. Jabłko było z jednej strony stłuczone, wiadomo, po upadku z nieba. Obmyłam je, przetarłam i zjadłam ze smakiem. Przepyszny to był podarek, choć taki niepozorny. Choć taki mały. Akurat na mój apetyt.

Łatwo przeoczyć podarunki

Taki prezent, drobny, mógł zostać łatwo niezauważony. Pominięty. Sama przejechałam obok niego i dopiero po chwili zreflektowałam się, że to to. Że to dla mnie. Prawdopodobnie jesteśmy w stanie mijać dużo takich małych okazji i podarunków. Prawdopodobnie nie zawsze zauważamy i nie zawsze doceniamy to, co dostajemy po drodze. Może to być jabłko, gdy jesteśmy głodni. Może to być życzliwa osoba, która ugości nas, kiedy akurat potrzebujemy schronienia lub ciepła. Może to być cokolwiek. Lub ktokolwiek. Czasami nadtłuczone. Czasami trochę koślawe. I nie zauważamy, że to prezent, nie cieszymy się z tego.

Jabłko a związek?

A może taki prezent to też związek, w którym byliśmy długo? Lub tylko chwilę. Związek, który zakończył się i to wcale nie sukcesem. To też mógł być dla nas prezent. Tymczasowy, który mógł nam pokazać coś innego. Nauczyć czegoś. Uświadomić coś. Przeżyć kilka niezapomnianych chwil. Dlatego nie ma co żałować, tylko cieszyć się z różnych prezentów, jakie otrzymaliśmy, jakimi mogliśmy się cieszyć chociaż przez chwilę. Nawet jeśli były małe, nawet jeśli były lekko nadtłuczone. No i wypatrywać kolejnych. Otwórz oczy!

Dla M.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *