Kwiaty w wazonie

urodziny

Piszę. Zaczynam dopiero, a jest już po jedenastej. Taki opóźniony, przedłużony miracle morning. Najpierw jednak doleję wody tulipanom, wciąż są piękne, ale wyraźnie chce im się pić.

Już.

Będą mi towarzyszami pisania. Może inspiracją.

Kwiaty w wazonie (dziś akurat nie we włosach).

Tak naprawdę to już widać na nich zmarszczki, już widać ich przemijanie. Opadanie z sił.

Z tyłu na tym samym stole stoi inny bukiet tulipanów, ale już w znacznym rozkładzie. One już przeminęły. Stoją jeszcze suche w wazonie, nikt nie zlitował się ich pogrzebać. Stoją suche, choć ta suchość, zesztywnienie płatków ma w sobie też jakieś dziwne piękno, ma w sobie jakiś dziwny kształt. Piękno przemijania?

Może piękno naturalnego procesu. Rytmu.

Cyklu, a dla fanów “Króla Lwa” – kręgu życia. Oprócz Króla Lwa w głowie akurat zabrzmiał mi fragment wiersza Szymborskiej – “jesteś, a więc musisz minąć, miniesz, a więc to jest piękne”.

Gdyby tak szybko nie więdły, pewnie nawet nie doceniałabym ich piękna. Nie wiedziałabym, jakie są dla mnie ważne. Bardzo jednak prawdopodobne, że to też przez moje własne mijanie tak czuję. 

“Na chwilę tu jestem i tylko na chwilę, co dalsze przeoczę, a resztę pomylę”. Ach, to kawałek innego utworu Szymborskiej. Nie wiem co mnie naszło. Akurat dziś. Choć może wiem. Tydzień temu miałam urodziny. Dzień refleksji nad życiem. Tym, co było i będzie.

I ten wiersz nosi właśnie taki tytuł “Urodziny”. Od tygodnia więc mam urodzinowy jeszcze refleksyjny nastrój. Trochę się to przedłużyło. Ale lubię to.

Nie znam wszystkich utworów poetki (no nie gadaj!), ale trzy znam prawie na pamięć, tak mi weszły do głowy. Tak je czuję.

Więc macie już dwa (darmowa powtórka z polskiego, nie ma za co).

Trzeci związany jest z “Myślami nachodzącymi mnie na ruchliwych ulicach”. Niestety ruchliwych ulic już nie ma, więc akurat ten przykład teraz mi nie pasuje. Zostało tylko łapanie myśli w zakamarkach mieszkań. 

Co z drugiej strony jednak potwierdza przemyślenia z początku, że wszystko przemija lub zmienia się. 

Czy zatem nie warto otaczać się pięknem?

Jakiś czas temu widziałam fotoreportaż z najbardziej zaniedbanej i biednej dzielnicy miasta – dzielnicy “bezrobocia, strachu, ciemności”. Przygnębiające zdjęcia, pokazujące odrapane ściany, zalegające śmieci. Brud i bieda. Jednak moją uwagę przykuło jedno zdjęcie – nie wiem, czy to był korytarz, czy wnętrze “izby”, całość wyglądała nieciekawie, ale wciąż na uwagę zasługiwał stojący tam mały stolik, a na nim wazon z kwiatami. I ten wazon z kwiatami przyćmił całą resztę.

Mimo całego otoczenia, ktoś chciał poczuć piękno. To było coś małego, a wciąż ważnego. A może piękno to coś boskiego?

Dlatego w tym kruchym świecie, nieważne gdzie jesteśmy, otoczmy się pięknem. Pięknymi (wartościowymi) ludźmi; pięknymi dla nas przedmiotami i pięknymi (możemy sami je tworzyć!) momentami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *