Lubicie sztukę?
Oczywiście to pytanie zbyt ogólne. Jeśli tak bym je zostawiła, to ktoś z Was odpowiedziałby może: „jasne, sztuką mięsa nigdy nie pogardzę”. Kto inny z kolei rzuciłby: „jeśli to jest niezła sztuka, to jestem zawsze na tak”. Wszystko może być sztuką. Lubimy różne sztuki.
Przejdźmy jednak do tego artystycznego znaczenia. Sztuka. Sztuki piękne. Kto wrażliwy na piękno, ten wie. Ostatnio rozmyślałam o malarstwie. Nie dlatego, że lubię malować, bo nie potrafię. A dlatego, że widzę obrazy, mam w pamięci obrazy. Wszyscy je mamy. Obserwujemy codziennie rzeczywistość. Jak malarze. Patrzymy na przedmioty, krajobrazy, ludzi (kolejność przypadkowa). I widzimy tam coś. Podczas gdy ktoś inny patrzący na to samo, może zobaczyć tam zupełnie coś innego. A może nie zobaczy nic. Może zobaczy, ale nie dostrzeże. Ale tam są pewne obrazy. Chyba gotowe. Tylko nie wszyscy się nimi dzielimy. Obrazy a może raczej szkice są gotowe, tylko my domalowujemy pewne rzeczy w głowie, emocje, wrażenia jakie mamy. Każdy z nas inaczej. Skąd to się bierze? Ta różnica w postrzeganiu, w malowaniu. Jeden zauważy surrealizm sytuacji, inny groteskę, a kto inny piękno przemijania.
Każdy z nas ma inne wrażenie.
I stąd chyba, że tak lubię patrzeć, obserwować, napawać się widokiem tym chwilowym, impresjonizm jest mi bardzo bliski. A może to tylko dlatego, że w dzieciństwie miałam w domu kilka pocztówek z obrazami Moneta. I jeszcze kilka Van Gogha. Te wrażenia weszły mi widać pod skórę.
Pamiętam Słoneczniki, pamiętam Gwiaździstą noc, pamiętam Śniadanie na trawie.
Lecz najbardziej pamiętam Pola maków. Bo bardzo lubię maki. Czerwone małe delikatne kwiatki do słomianych włosów – to pasuje. Ale nie tylko z tak próżnych powodów. Też dlatego że są one szczególnie kruche, delikatne, nietrwałe. Pamiętam wiele momentów z wakacji spędzanych na wsi. Pamiętam żniwa. Kłosy. I maki. Zerwane maki w wazonie nie przetrwały nawet chwili. Pamiętam ten obraz.
Pola maków. Zerwane maki.
Wspomnienie. Tylko wspomnienie?
Otóż nie. To się dzieje. Powtarza. Szukam tego. Wypatruję. Postrzeganie codzienności i łapanie chwil ulotnych, strzępków ludzkich rozmów (najbardziej lubię te kłótnie zazdrosnych kochanków), obserwowanie ich twarzy, to napawanie się tym co tu i teraz, czego za chwilę nie będzie.
Dlatego sama jestem autorką impresjonistyczną. Co najmniej mentalnie. Ale nie autorką obrazów malowanych. Choć i czasem zamykam je w obiektywie. Łapię te chwile i wrażenia chwili i przelewam je – nie na płótno, ale na papier. Chcę to potem pamiętać. Jak już te chwile miną. Chcę „zobaczyć” to za kilka miesięcy, lat znowu. To co widziałam dziś. To co poczułam dziś.
Gdy mam okazję, gonię te chwile. Najczęściej na rowerze. Spacerkiem też. I impresjonizm spotykam po drodze. I tworzę po drodze. Na przykład po drodze do Chełmna. Impresjonizm noszę ze sobą. To mój sposób patrzenia na świat. Domalowuję sobie resztę.
Pod Chełmnem to ja stałam się obserwatorką obrazów Moneta. Pola maków. To on to dla mnie namalował i ja to zobaczyłam. Poczułam się jakbym ja tam była. Albo jakby on tak stał jak ja i patrzył. I wpatrywał się w ulotność kruchych kwiatów. Ale jestem tam też teraz. Ta chwila choć krótka, trwa. Co najmniej taka jest moja impresja. A raczej była. Przez chwilę. Na szczęście mam ją na zdjęciu. Więc ona powraca.
Sztuka nas otacza.
Sztuka jest wszędzie. A co najważniejsze – sztuka to my. To my jesteśmy jej bohaterami. Jej figurantami. To my tworzymy postaci na tym pięknym tle. Więc szukam sobie zawsze ładnego tła. Ale to my jesteśmy też malarzami. Autorami. Dostajemy piękne nieukształtowane szkice i możemy z nimi zrobić, co tylko chcemy. Domalować to, co uważamy za piękne, ważne. Zobaczyć to, czego nie widzą inni.
Wrażliwość i uważność (specjalnie nie napisałam „uwaga”), to cechy tym bardziej cenne, im rzadziej, niestety, spotykane. Dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy nie tylko widzą, ale i dostrzegają. Jeszcze lepiej, że dzielą się swoimi spostrzeżeniami okraszając je humorem.
Kolejny ciekawy i miły dla oka tekst.
Dziękuję 🙂
Bardzo dziękuję Kingo. Miło mi widzieć, że tych wrażliwych jest więcej 🙂