„Zielony, zielony!”
„Pociąg jest zielony!” Gdybyście tylko słyszeli radosny zachwyt i zaskoczenie w głosie tych dzieci. Siedziały w tym samym pociągu, co ja. Staliśmy gdzieś na stacji, gdy na przeciwległy tor nadjechał kolejny pociąg. Nawiasem mówiąc, taki sam, w którym siedzieliśmy my. Nasz też był zielony.
Pewne rzeczy zauważa się jednak czasami zyskując inną perspektywę. Gdy tylko ten drugi pociąg wtoczył się w zasięg naszego wzroku, dzieciaki oszalały. Zielony pociąg, to musiało być coś pięknego i niespotykanego. Aż sama spojrzałam w okno. Faktycznie pociąg był zielony. Nigdy wcześniej tego nie zauważyłam. Patrzyłam, ale nie zauważyłam. A może zauważałam, ale dawno dawno temu? Kiedy ostatni raz?
Z radością i zdumieniem pojechaliśmy dalej. Niesamowitym zielonym pociągiem. Muszę przyznać, że to była bardzo przyjemna podróż. Jechaliście kiedyś zielonym szynobusem? Ale tak, wiecie, świadomie? Zielone pociągi mają coś w sobie. Wystarczyło tylko sobie zdać sprawę z tego, że też jedziesz zielonym pociągiem.
Magiczny skład?
A skoro pociąg jest zielony, to musi być pociąg magiczny. Zastanawiacie się dokąd? Po co? Dlaczego? Może właśnie to już nieważne. To może być wehikuł czasu. A może wagon przemiany. Jeśli, oglądaliście w dzieciństwie mini-playback show, to kojarzycie moment, w którym dzieciak wchodził za magiczną kurtynę, do przebieralni z cudownymi strojami, cekinami, kostiumami, które każde dziecko chciało choć raz mieć na sobie i poczuć się jak dorosły. Jak gwiazda. A potem wychodziło zza tej kurtyny, zza której unosiła się magiczna mgła tajemnicy i wychodziło odmienione. Było kimś! Już nie dzieckiem! W pięknym stroju, makijażu, zaczarowane! To był dorosły. Zawsze tak chciałam.
Maszyna zmian
A co jeśli ten wagon, to wagon podobnej przemiany? Wchodzisz do niego, a wychodzisz odmieniony? Wchodzisz nieswój poddenerwowany, zniecierpliwiony, a wychodzisz jako Ty? Prawdziwy, skrywany Ty? Znów możesz być sobą. Znów możesz być dzieckiem. Znów możesz poczuć dziecięcą radość i zachwyt nad drobnymi rzeczami. Możesz zacząć znowu zauważać te niezwykłości, nawet jeśli są to drobnostki.
Zastanawiam się czasami, kiedy to wszystko się zatraca. Kiedy przestajemy się zachwycać? Zadziwiać takimi szczegółami? Zdumiewać pięknem? W jakim wieku przestajemy nagle wołać „zobacz, zielony pociąg!”Co takiego musi się zadziać, że przechodzimy z tym do porządku dziennego? Często słyszę stwierdzenie „Świat nie przestaje mnie zadziwiać”. Ale to chyba w innym kontekście. Czasami dajemy się zadziwić negatywnym zjawiskom i wydarzeniom, które mają miejsce. Które nas zaskakują nieprzyjemnie. Rozczarowują. Albo, że „ludzie nie przestają Cię zadziwiać”. Niestety często chodzi o ich głupoty.
Zmiana
A może by tak to zmienić na „świat nie przestaje mnie zachwycać”? Jeśli masz z tym już trudność, idź na przykład na stację kolejową. Poszukaj zielonego pociągu. Wypatruj. I spójrz na niego oczami dziecka.