Córka ulicy

Uliczne obserwacje
Lubię siedzieć na ulicy.

Nie chodzi mi o nocne uliczne życie włóczęgi (choć też się czasem szwendam, nie na darmo rodzina nazywa mnie powsinogą), ale właśnie o dzienne. Codzienne. Lubię tam być i obserwować, jak toczy się życie. Jak żyją ludzie.

Co mi to daje? Nie wiem. Obserwuję dla samego wrażenia, bo to jest dla mnie niezwykłe. Jestem obserwatorką niezwykłych zjawisk, zdarzeń, emocji, sytuacji. NIezwykłych – bo zwyczajnych. Obserwowanie codzienności jest dla mnie jak obserwowanie cudownych wydarzeń, ponieważ rzeczywiście obserwuję cud, cud życia każdego dnia. Tak, to dla mnie oznaka cudu. To oznacza, że żyję, żyjemy i życie się toczy. A cud życia to nie koniecznie tak wielkie wydarzenia jak narodziny, tylko to, co się wydarza pomiędzy. Pomiędzy życiem a śmiercią. To dla mnie przede wszystkim spojrzenia, dotyk, uśmiechy, ludzkie zachowania, tak różne, a ciągle takie same i typowe dla nas wszystkich. Obrażanie się, fochy, ludzkie słabości. Pośpiech, ruch. Nuda. Spędzanie zwyczajnych chwil. Widzę jak człowiek idzie i jakby słyszę bicie jego serca, słyszę pulsującą krew. Słyszę jego myśli. Wiem, że za chwilę go tu nie będzie. I mnie też nie. Że to tylko chwilowe. Przejściowe. Dlatego tak się tym zawsze zachwycam, fascynuję. Dlatego to jest dla mnie tak piękne.

Jestem córką ulicy.

I siostrą każdego z Was, przechodniów.

Każdy ma inny powód, inny cel, za którym goni, dla którego wyszedł z domu. Brakuje mi tylko aparatu, aby to uwiecznić. Ale piszę, uwieczniam to w zeszycie.

Siedzę tak na długiej ruchliwej ulicy (spokojnie – nie na ziemi, a na ławce) i obserwuję ludzi lecz nagle okazuje się, że nie jestem w tym sama. Oprócz ludzi przemieszczających się w różnych kierunkach, w różnych sprawach, zauważam nagle pana, który również obserwuje ludzi i sytuacje, a potem chwyta je, uwiecznia swoim aparatem fotograficznym. Pomyślałam o tym aparacie, i jest! Nie u mnie ale jest. Ktoś to właśnie też uwiecznia! Zamyka ich dusze, ich twarze, ich emocje w kadrze. Na pewno wyłapuje ciekawe momenty, tak jak ja, może zamyślenie, może zabieganie, może inne stany.

Więc uważaj.

obserwujesz, ale ty też jesteś obserwowany. Nigdy nie wiesz, kto się w Ciebie wpatruje (nie wiem ile zdjęć zdążył mi ten pan pstryknąć). Ale niech ma również moją fascynację. A może w Ciebie bardziej niż w inne osoby się wpatruje? Może to Ty przykuwasz uwagę najmocniej? Czy jesteś tego świadomy?

Nigdy nie wiadomo.

Przypomina mi się interesujący cytat, ale czyj to nie wiem: “Uśmiechaj się, bo nigdy nie wiesz, kto może zakochać się w tym uśmiechu”. Dlatego siedzę, patrzę i uśmiecham się. Nigdy nie wiadomo.

Ale wystarczy na teraz. Bo oczywiście obserwuję, ale nie tylko. Nie można tylko obserwować. Trzeba żyć. I dołożyć przyprawy do tego co się dzieje. Przestać obserwować i rzucić się w wir zdarzeń.

Wstaję.

Idę, powiedzieć Ci, że..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *